7 lis 2008

zimna kawka

M: Znalazłam chwilę... Wojtek zasnął. To ten wyjątkowy czas, gdy mogę zrobić coś dla siebie. Na przykład wypić kawę. Zimną co prawda, bo zrobioną dwie godziny temu przez synka - głównego kawosza naszej rodziny. Ale lepsza zimna kawa niż kawy brak! A do tego boskiego napoju - zamiast ciastka - obiecany Mężowi wpis na blogu.

Bo mój Mąąąż... Mój Mąż zabrał nas ostatnio na tygodniową wycieczkę :) Zjechaliśmy pół Polski, odwiedziliśmy pół rodziny... a Wojtuś zwrócił w samochodzie pół wypitego chwilę wcześniej soku. Mimo tego na wpół przyjemnego incydentu wyprawa była w pełni udana. Bo czas spędzany razem to dla mnie życie w pełni! No i odkryliśmy przy okazji przymioty pracy nieuwiązanej ramami czasowymi 9-17. Polecam!

Inauguruję zatem z tej drugiej, żonowej strony nasz rodzinny blog. Myślę, Mężus, że bedzie ciekawie! Ty sangwinik, ja melancholiczka, dwa spojrzenia, dwa style i - mimo wszystko - dwa światy, które mają sporo wspólnego, ale jednak są odrębne... To trzy, dwa, jeden, start!

Brak komentarzy: